Prywatne przemyślenia dotyczące szachów - gry, przepisów. Informacje z życia szachowego w Wałbrzychu, na Dolnym Śląsku i nie tylko.
czwartek, 16 kwietnia 2009
Oni u nas, my u nich
Jeszcze tak niedawno, w turniejach polskich grało wielu zawodników zza wschodniej granicy. Rosjanie, Białorusini, Ukraińcy, Guzini, Ormianie, Azerowie, Litwini, Łotysze i inni. Zawodnicy z różną siłą gry: wybitni arcymistrzowie, mistrzowie międzynarodowi, mistrzowie, kandydaci itd. Stan ten miał wady (gro nagród zdobywali Ci zawodnicy) i zalety (można było czegoś się nauczyć). Obecnie gdy Polska znalazła się w strukturach Unii Europejskiej, graczy z tych krajów można policzyć na palcach. Ale znalazłem przykłady sytuacji odwrotnej. Polacy zaczynają jeździć na turnieje zza wschodnią granicę. Nie tylko na prestiżowe typu "Areoflot" w Moskwie, ale i mniejszej rangi. Na stronie Ukraińskiego Związku Szachowego wyczytałem, że w obecnych turniejach grają: arcymistrzyni Jolanta Zawadzka w turnieju im. V. E. Karty (Lwów 11-18.04. z normami GM - 6,5 pkt., IM - 4,5 pkt. z 9 partii) i fm Arkadiusz Leniart w turnieju im. V. Nabokowa (Kijów 14-22.04. z normami na GM - 8 pkt., IM - 6 pkt. z 11 partii). Ilościowo jest to znikoma ilość, ale...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz